Baba w mundurze - same kłopoty. A najgorsze są te z drogówki. Służbistki
Jechaliśmy trochę za szybko. Dobra, może więcej niż trochę... Mieliśmy pecha i nadzialiśmy się na patrol policyjny w nieoznakowanym samochodzie z wideorejestratorem.
W bocznym lusterku widzimy, że do naszego auta zbliża się umundurowana funkcjonariuszka. No to mamy przerąbane. Wiadomo, baba w mundurze - same kłopoty. A najgorsze są te z drogówki. Służbistki. Nieprzejednane. Nie da się z taką dogadać. Zupełnie nie rozumieją prawdziwych fanów motoryzacji, którym od czasu do czasu zdarza się na drodze zaszaleć, bo w ich żyłach zamiast krwi płynie przecież benzyna. Wymądrzają się, a same pewnie nie potrafią zaparkować tyłem przy chodniku. A samochody dzielą na czerwone, niebieskie, białe itd.
W opiniach kierowców-mężczyzn o policjantkach strach miesza się z lekceważeniem, z wyraźną przewagą tego ostatniego oraz z dużą domieszką klasycznego seksizmu. Widać to doskonale choćby w internetowych komentarzach na temat zarejestrowanej na filmie i opisanej przez nas nieudolnej interwencji patrolu z Bytowa.
"(...) Problem tkwi w składzie patrolu, który nie radził sobie z zaistniałą sytuacją. Słabym ogniwem była kobieta. Po prostu fizycznie sobie nie radziła" - pisze internauta podpisujący się nickiem "rozsadek". - "(...) kobiety, w związku z fizjonomią [? - autorowi prawdopodobnie chodziło o fizjologię, przyp. red.], sobie nie radzą w takich sytuacjach, nie należy ich zatrudniać na podobnych stanowiskach. Mogą być w policji psychologami, łącznościowcami, logistykami.(...) Trudno w pewnych zawodach traktować mężczyzn i kobiety na równi. A jeśli nawet, to trzeba oczekiwać spełnienia takich samych wymagań, bez względu na płeć."
Dosadniej i lapidarniej tę samą myśl wyraził "pigol": "baby w policji z całym szacunkiem, ale tylko w biurze." A jeszcze bardziej bezpośrednio wyraził się "gty": "Naprzyjmowaliśta dupeczek do policji to mota".
"rgryzm" sformułował nawet złotą myśl, określającą rolę kobiety w zmotoryzowanych policyjnych patrolach: "Kobiety w policji - pacynka w radiowozie".
"Mam znajomych policjantów i coś wiem na temat mieszanych męsko-damskich patroli" - pisze "as", jednak swoją wiedzą ze światem się nie dzieli. Na szczęście rąbka tajemnicy uchyla "Alex": "(...) w policji porobili jakieś pary żeby mogli sobie w aucie gruchać, a do roboty lewe ręce".
Z kolei "ksu" domyśla się, w jaki sposób pokazana na filmie funkcjonariuszka trafiła do służby: "Ona bezrobotna przedszkolanka, ale wujek załatwił jej etat w policji."
Bardziej wnikliwi obserwatorzy dostrzegli jednak rangę policjantki z Bytowa i związaną z tym hierarchię w patrolu. "B": "Policjantka nie jest początkująca, bo na pagonach ma stopień sierżant sztabowy, więc ma przynajmniej 6 lat służby. Niestety, takie sytuacje się dzieją, bo ZA DUŻO JEST KOBIET W POLICJI!!!". Tę samą myśl rozwija "alek2": "No i po co te baby w policji. Jak słabsze fizycznie, to chociaż mądre powinny być. A tu baba się uwzięła a młody głupi szefowej się wystraszył. Biorą baby tyle samo, a pożytek z nich niewielki, bo ani czegoś dokonać ani pomyśleć".
Jeszcze dalej idzie "Sq", wieszcząc: "Pseudopaństwo, w którym do służb rekrutuje się kobiety, upadnie wcześniej czy później." A "drolph" ironizuje: "W policji powinno być jeszcze więcej kobiet - są przecież miłe, ładne, seksownie wyglądają w mundurkach... tylko są w akcji bezużyteczne, ale to szczegół".
Pierwsze kobiety do polskiej policji trafiły jeszcze przed II wojną światową, w połowie lat dwudziestych XX wieku. Kryteria przyjęcia były dość ostre. Policjantką mogła zostać panna lub bezdzietna wdowa w wieku od 25 do 45 lat. Kandydatka musiała mieć nienaganną opinię, potwierdzoną przez rekomendację jednej z organizacji kobiecych. Co istotne, zamążpójście oznaczało obligatoryjne zwolnienie ze służby.
W ostatnich latach zawód policjanta ulega feminizacji. Według danych z 2012 r., na około 96,5 tys. zatrudnionych wówczas funkcjonariuszy policji było 13,3 tys. kobiet. Dwie trzecie z nich miało wyższe wykształcenie. Ponad 15 proc. było oficerami.
Czy rzeczywiście kobiet w policji jest za dużo? Czy powinny pracować wyłącznie na zapleczu, w biurach, czy również na pierwszej linii, w ulicznych patrolach? Swoje zdanie na ten temat mają także koledzy funkcjonariuszek, o czym świadczy list anonimowego policjanta, zamieszczony przez jedną z gazet na Dolnym Śląsku.
"Pamiętam kiedy u nas w patrolu pojawiła się pierwsza kobieta. Proszę mi wierzyć - na każdej odprawie gdy naczelnik wyznaczał pary patrolowe, wśród nas była grobowa cisza. Nikt nie chciał się "wychylać", aby za karę nie dostać do pary policjantki. Z policjantką każda najprostsza interwencja wygląda zupełnie inaczej. Zupełnie inaczej rozmawiają wtedy grupy nastolatków (czują się pewniej), zupełnie inaczej wyglądają interwencje domowe, po prostu wszystko jest inaczej- niestety gorzej. Jesteśmy mniej skuteczni, ponieważ unika się wtedy obezwładnienia agresora.
Sam miałem kiedyś przykrą sytuację, kiedy zatrzymywałem sprawcę włamania, który się na mnie rzucił. Wówczas byłem z policjantką, która mi w żaden sposób nie pomogła. (...) Udało nam się zatrzymać sprawcę, ponieważ dojechał drugi patrol. Policjantka stała i się przyglądała. Sprawa oczywiście została zamieciona pod dywan, a policjantka została przeniesiona do prowadzenia postępowań przygotowawczych, ponieważ nikt już nie chciał z nią jeździć w patrolu."
Wypowiedź tę skomentował, również anonimowo, inny policjant: "Sam służę w tej formacji 12-lat, od początku na ulicy, widziałem wielokrotnie interwencje realizowane przez policjantki - kruszynki albo modeleczki, żenada i wstyd, prowokują samym swoim zachowaniem, brak im pewności siebie i stanowczości."
Kruszynki? Modeleczki? Żenada? Bądźmy uczciwi - nieudolne, niezdecydowane, rażące amatorszczyzną interwencje zdarzają się także czysto męskim patrolom. Może to zatem kwestia nie tyle płci, co ogólnych predyspozycji i wyszkolenia?
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas