Tirem przeleciał 6 metrów!
O nieprawdopodobnym szczęściu może mówić kierowca polskiej ciężarówki, który w nocy z wtorku na środę w Niemczech pomylił drogę i wjechał na rozbierany właśnie most.
Lądowanie nie obyło się jednak bez pewnych problemów. Twarde przyziemienie sprawiło, że w ciężarówce pękła oś. Był to jednak szczęśliwy zbieg okoliczności, gdyż uszkodzony element zadziałał niczym hak hamujący w F18 i zestaw "stanął jak wryty". Gdyby nie zatrzymał się tak szybko, podróż zakończyłaby się 16 metrów niżej, w rzece. Kierowcy, rzecz jasna, nic się nie stało.
Przyznacie chyba, że lądowanie 40-tonowym, pozbawionym skrzydeł, zestawem na kawałku mostu to wyczyn, którego nie podjąłby się nawet pilot dywizjonu morskiego, stacjonującego na lotniskowcu.
Po raz kolejny sprawdza się twierdzenie Bronisława Komorowskiego, że Polacy mają wrodzony talent do pilotażu i potrafią latać "nawet na drzwiach od stodoły"...
PR
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas