Bierzmy przykład z CBA
Ostatnie dokonania Centralnego Biura Antykorupcyjnego każą się zastanawiać, dlaczego tak skutecznej, jak się okazuje, metody prowokacji, nie stosują częściej inne służby? Na przykład drogówka.
Być może dzisiaj, w dobie kryzysu, nie stać nas na zbudowanie z dykty całej wioski, ale przenośne znaki ograniczenia prędkości czy zakazu skrętu w lewo chyba nikogo przecież nie zrujnują. Potem wystarczy zaczaić się w krzakach i... "Wczoraj jechałem tędy, tego znaku jeszcze nie było." "Tak pan mówi? A gdyby tutaj..."
Jeden jedyny przystojny agent CBA rozkochał w sobie rzeszę podatnych na korupcję pań. W policji też nie brakuje urodziwych funkcjonariuszy i funkcjonariuszek. Na razie ten potencjał się marnuje. Tymczasem...
Na drodze zatrzymuje cię piękna, długonoga autostopowiczka. Po chwili zaczyna ci kadzić. "Mój chłopak jeździ jak ślamazara. A pan... Od razu widać, że pan to prawie jak Kubica, a nie jakaś oferma". Mile podłechtana męska duma zachęca cię do przyciśnięcia gazu. A za najbliższym zakrętem czekają już uzbrojeni w "suszarkę" koledzy autostopowiczki. "To co, panie kierowco, jakoś się dogadamy? My też mamy dzieci..." Zdenerwowany sięgasz do portfela z zamiarem wręczenia korzyści majątkowej, a tu pach, pach... Wszystko sfilmowane, sfotografowane, nagrane. Grzywna jak talala.
Przy upowszechnieniu takich, sprawdzonych gdzie indziej metod, pieniądze do państwowej kasy popłyną szeroką strugą. Będzie jak znalazł. Na przykład na nowe fotoradary.
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Autor:
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas