Dawaj, Witia, dawaj!
Fatalne położenie geopolityczne ciąży nam nawet przy szybkości 300 km na godzinę. Gdy Robert Kubica rozstał się z BMW-Sauber i Nickiem Heidfeldem, wielu odetchnęło z ulgą.
Zamienił stryjek siekierkę na kijek. Jak nie urok, to..., jak nie..., to przemarsz wojsk. Z deszczu pod rynnę. Masz babo placek. W języku polskim nie brakuje przysłów i powiedzonek, określających tę sytuację.
Kim jest Witalij Pietrow, nowy partner Kubicy? A jakie ma to znaczenie. Ważne, że jego sponsorzy okazali się ludźmi majętnymi i z gestem. Hojnie sypnęli groszem, ale postawili warunki: za kierownicą bolidu ma usiąść ich krajan. Renault chętnie łyknął zaoferowane 15 milionów euro i bez wahania zatrudnił nowicjusza.
Będzie dużo gadania, że Formuła 1 potrzebuje świeżej krwi; że dzięki Rosjaninowi pozyska miliony nowych kibiców na wschodzie. To prawda. Jednak tak czy inaczej chodzi o kasę. Jeszcze raz przekonujemy się, iż Formuła 1 to po prostu wielki cyrk na kółkach, którym rządzą wyłącznie pieniądze. I tak zresztą dobrze, że dobroczyńcy Pietrowa i Renault nie wpadli na pomysł, by przypodobać się włodarzom Kremla i nie postawili na pociotka jakiegoś miejscowego, wpływowego polityka. Na kogoś, kto nie ma większego pojęcia o sportach motorowych, ale trzyma w garażu fajną furę, a teraz chciałby spróbować swych sił na szybkim torze i w atrakcyjnym towarzystwie. Wzięli Pietrowa, który jako wicemistrz GP2 wstydu w F1 pewnie nie przyniesie.Przed teamem Renault stoją tymczasem nowe wyzwania. Na przykład nauka rosyjskiego. Chcąc przypochlebić się sponsorom, którzy przecież nie po to płacą kupę forsy, aby męczyć się z językiem żabojadów, powinni opanować przynajmniej podstawowe zwroty. Takie jak: "Dawaj, Witia, dawaj!"
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Autor:
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas