Dziwne są te drogi...
W Waszym serwisie wielokrotnie pisaliście już o absurdach polskich dróg i ich oznakowania. Ponoć miała działać już jakaś komisja, która jeżdżąc po drogach miała weryfikować absurdalne ograniczenia prędkości.
Ale ostatnio spotkała mnie tam niespodzianka. Drogę wyremontowano! Piękna, równa nawierzchnia i ... na całym odcinku ograniczenie do ... 30 km/h. Znak pojawia się kilkakrotnie, mimo, że nie było odwołania ani skrzyżowań! Żadnych śladów aktualnych robót drogowych.
W poprzednią niedzielę jadąc tam stwierdziłem: pewnie w sobotę zeszli z robót i zapomnieli zdjąć ograniczenia. Po tygodniu, wczoraj znów tamtędy jechałem A ograniczenia - owszem dalej stoją. Że nikt ich nie przestrzega - no cóż, trudno jechać 30 km/h po równej drodze. Gdybym zwolnił do tej prędkości, chyba ktoś by we mnie wjechał. Zwolniłem do 50 km/h - i tak wszyscy mnie wyprzedzali - na takiej drodze stwarzałem chyba największe zagrożenie bo ruch z drugiego kierunku był też dość spory.
Jaka puenta? Wydaje mi się, że przepisy należy stosować z głową. Jeśli ograniczenia są niedostosowane do warunków na drodze, są powszechnie łamane. A to uczy kierowców łamania ich później w miejscach, gdzie są jak najbardziej uzasadnione. No, chyba, że jest w tym jeszcze drugie dno - może o innej porze gdzieś przy tej drodze stoi patrol z radarem...
Materiał od niezalogowanego użytkownika: mczakan
Poniżej film z podobnego przypadku w Krakowie.
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Autor:
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas