Giniemy z powodu... autostrad! I jazdy z prędkością 140 km/h
Po kilku latach systematycznej poprawy, na polskich drogach znów stało się bardziej niebezpiecznie. W ubiegłym roku wzrosła zarówno liczba wypadków, jak i ofiar śmiertelnych. Zdaniem ekspertów winne są m.in... nowe autostrady, które zachęcają kierowców do szybszej jazdy, a także podniesienie o 10 km limitu dopuszczalnej prędkości na wszystkich drogach szybkiego ruchu.
Jeżeli to prawda, to urzędnicy odpowiedzialni za budowę autostrad zamiast na słowa krytyki, zasługują na medale. Przecież dzięki ich opieszałości, nieudolności, zaniedbaniom udało się uratować niejedno ludzkie życie! Aż strach pomyśleć, co będzie, gdy wreszcie oddamy do użytku całą obiecywaną od lat sieć nowoczesnych, "zachęcających do szybkiej jazdy" dróg. Trzeba też współczuć krajom, które autostrady mają już od dawna. Trup musi się na nich ścielić gęsto... Nie ścieli się? A to ciekawe...
Podobnie ryzykowne jest upatrywanie przyczyn zła w zmianie limitów dopuszczalnej prędkości. Skutki wypadku przy 140 km/godz. są równie tragiczne, jak przy 130 km/godz. Owszem, im szybciej jedziemy, tym częściej mogą się nam przytrafić trudne do opanowania błędy, ale czy rzeczywiście różnica 10 km/godz. ma tu jakieś istotne znaczenie? Poza tym wiadomo przecież, że przepisy przepisami, ograniczenia ograniczeniami, a wielu kierowców i tak zwykło pędzić, ile fabryka im samochodom dała.
Same fragmentaryczne dane, dotyczące liczby wypadków i zabitych to za mało, by wyciągać z nich ogólne wnioski na temat przyczyn pogorszenia się bezpieczeństwa na drogach. Potrzebna byłaby tu głębsza i dokładniejsza analiza. Ile z tych wypadków zdarzyło się na autostradach i drogach ekspresowych? Jaki odsetek wśród ofiar stanowili piesi? Jaki wpływ na bezpieczeństwo ruchu miał w ubiegłym roku ogólny wzrost liczby pojazdów w Polsce, ich stan techniczny, jakość dróg, utrudnienia spowodowane licznymi remontami, pogoda, rosnąca popularność motocykli, skuterów, rowerów? A może mieliśmy po prostu do czynienia z jednorazowym wybrykiem statystyki, wynikłym z trudno wytłumaczalnej kumulacji pecha?
Niektórzy twierdzą, że do pogorszenia się bezpieczeństwa ruchu przyczyniło się wprowadzenie e-myta, które spowodowało, że kierowcy ciężarówek przenieśli się na gorsze, podrzędne drogi. Być może, ale przed stawianiem takiego wniosku najpierw należałoby sprawdzić, jak zmieniły się wskaźniki wypadkowości po 3 lipca, gdy system ViaToll został wprowadzony. Poza tym, logicznie rozumując, skoro dobre drogi zachęcają do szybkiej jazdy, to te gorsze powinny do niej zniechęcać, a zatem sprzyjać bezpieczeństwu?
Zamiast snuć oparte na stereotypach domysły, lepiej przyjrzeć się faktom i liczbom. Nawet jeżeli jest się ekspertem.
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Autor:
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas