Karetka to rzecz święta!
Postanowiłem dziś sobie trochę polamentować, bo od wczoraj pozostaję nieutulony w żalu, zaś wasza witryna wydaje mi się najodpowiedniejszym "rękawem" do wypłakania się. (*)
Nie twierdzę, że jestem ideałem. Zdarza mi się nader często przekraczać dozwoloną prędkość, ale proszę mi pokazać kierowcę (nie licząc operatorów maszyn budowlanych i rowerzystów), który jeździ po Warszawie nie przekraczając 50 km/h. Wolne żarty!
Istnieją jednak rzeczy, które są dla mnie niemal święte. Na jednym z pierwszych miejsc wymieniłbym ustępowanie pierwszeństwa karetce pogotowia. Ludzie jadący z pomocą zasługują na szczególne traktowanie. Uważam, że nieustępowanie im pierwszeństwa stanowi wyjątkowo szczególne chamstwo.
Stąd "chamówa", którą wczoraj miałem nieprzyjemność obserwować wstrząsnęła mną do głębi. Późnym popołudniem ulicą Puławską w kierunku Piaseczna jechała na sygnale karetka pogotowia. Wszystkie samochody na pasie lewym i środkowym zaczęły rozjeżdżać się na boki.
Nie spodobało się to kierowcom na prawym pasie więc oczywiście zacieśnili szyki oraz zwieracze i nie zamierzali wpuszczać frajerów ze środkowego pasa, w tej liczbie, również mnie. Kierowca małego srebrnego C2, zażywny jegomość z (sic) małymi dziećmi na siedzeniach, prawie że otarł się o mój zderzak, byle tylko nie wpuścić. Zakląłem, ustąpiłem, niech tam! Zjechałem na prawy pas i obserwuję dalsze zmagania "maluszka".Tu mała dygresja: dość rzadko, ale widuję cwaniaków, którzy olewając przepisy jadą na zderzaku karetki pogotowia wykorzystując jej uprzywilejowany charakter. Ale to co zrobił "maluszek" przeszło wszelkie pojęcie. Otóż wjechał on PRZED karetkę i korzystając z przejazdu, który się otworzył przed samochodem na sygnale podążył raźno do celu, nieznacznie tylko spowalniając karetkę. Słów brakuje...
(*) list do redakcji.
Czy spotkałeś się z podobną sytuacją? Zgadzasz się z opinią naszego czytelnika?
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas