Miał fiata, ale tak bardzo marzyło mu się audi...
Większości współczesnych "znawców" motoryzacji fiat uno - o ile go w ogóle pamiętają - kojarzy się głownie z pudełkowatym nadwoziem, kiepskimi osiągami i rdzą.
Taki opis jest jednak bardzo krzywdzący, jeśli wziąć pod uwagę, że auto pojawiło się na rynku w 1983 roku, konstrukcja jest więc starsza od wielu naszych czytelników. Wówczas samochód zachwycał ogromną, jak na swoją wielkość, kubaturą wnętrza i niewielkim zużyciem paliwa. W 1984 roku zdobył nawet prestiżowy tył Car of the Year.
Z biegiem lat model wyraźnie się postarzał i zyskał sobie miano pojazdu dla emerytów. Dziś mało kto pamięta jednak, że w 1985 roku na rynku pojawiło się uno, które z emerytami łączył co najwyżej krótki czas dzielący je od osiągnięcia setki. Samochód, który szybko okrzyknięto "najtańszym ferrari świata" z dumą woził na tylnej klapie naklejkę z napisem "turbo".
Pierwsze uno turbo miało pojemność 1,3 l i rozwijało astronomiczną, jak na niewielką masę auta, moc 100 KM. Jednostka wywodząca się z fiata ritmo miała intercooler, chłodnicę oleju i wielopunktowy wtrysk paliwa. Auto przyspieszało do 100 km/h w 8,5 s i rozpędzało się do prędkości maksymalnej 196 km/h.
Niestety, do dzisiejszych czasów przetrwało niewiele uno turbo z pierwszej serii produkcyjnej. Wyprzedzając złośliwe komentarze sugerujące ich ponadprzeciętną awaryjność spieszymy wyjaśnić, że nie stało się tak z powodu usterek. Z racji ceny auto nie było zbyt popularne, mocne jednostki napędowe sprawiły, że większość pojazdów odeszła tragiczną śmiercią.
Wszystko to sprawia, że oryginalne turbo z połowy lat osiemdziesiątych to idealny materiał na klasyka. Za samochodem obejrzy się każdy prawdziwy fan motoryzacji, auto daje też niewiarygodną frajdę z jazdy. W poszukiwaniu takiego auta trafiliśmy na bardzo ciekawe, motoryzacyjne zjawisko.
Za jedyne 7 900 zł stać się można właścicielem uno turbo z 17-calowymi felgami, skórzaną tapicerką, otwieranymi z pilota drzwiami i pneumatycznym tylnym zawieszeniem. Nawet te dwa ostatnie udziwnienia bylibyśmy jeszcze w stanie wybaczyć, gdyby nie fakt, że włoski klasyk przerobiony został tak, by przypominał krzyżówkę audi A3 ze staranowanym przez nie kioskiem ruchu.
Musimy przyznać, że nasz wąski umysł nie pozwala nam zrozumieć genezy powstania tego samochodowego mutanta. Nie jesteśmy w stanie pojąć, dlaczego będąc w związku ze zmysłową i wyjątkową Sophią Loren, ktoś zdecydował się ubrać ją w ciuchy Angeli Merkel. Pojazd z oryginalnym uno turbo łączy jedynie fakt, że i za nim nie sposób się nie obejrzeć. Tyle tylko, że parskając śmiechem...
A jeśli mimo wszystko ktoś miałby chęć kupić to niewiadomoco, to może to zrobić tutaj.
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas