"Nie gwałciłem, ale aparaturę mam"
W Chorzowie do patroli drogówki dołączyli funkcjonariusze, zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej. Sprawdzali legalność oprogramowania nawigacji samochodowych. Odkryli dwa przypadki, kwalifikujące sprzęt do zatrzymania i poddania szczegółowym badaniom.
- "Czy oskarżony przyznaje się do nielegalnej produkcji alkoholu?" - zapytał sędzia.
- "Nie, nie przyznaję się" - odrzekł włościanin.
- "Ale aparaturę posiada?"
- "No, tak..."
W ostatnim słowie rolnik poprosił, aby skazać go również za gwałt.
- "To oskarżony również gwałcił?" - zdziwił się Wysoki Sąd.
- "Nie, nie gwałciłem, ale aparaturę mam" - odparł, wzdychając, rzekomy bimbrownik.
Jeżeli prawnicy uznają, że przestępstwem jest nie tylko wykorzystywanie "aparatury", lecz już samo jej posiadanie, wówczas pole działania policji znacznie się poszerzy. Kierowca, wysiadając z auta, często zabiera GPS ze sobą. Warto będzie zatem zaglądać do kieszeni klientów w hipermarketach i teczek przechodniów.
A zresztą dlaczego kontrolować wyłącznie nawigację? Może się przecież zdarzyć, że nielegalne oprogramowanie tkwi również w leżącym na fotelu pasażera laptopie czy telefonie komórkowym; w odtwarzaczu Mp3 są pirackie nagrania muzyczne.
A sportowe buty na nogach kierowcy? Czy to oryginalne adidasy, czy może trzeba je zatrzymać i poddać szczegółowym badaniom? Podobnie z dżinsami, zegarkiem, okularami przeciwsłonecznymi... Koniecznie też trzeba sprawdzić pochodzenie części, zamontowanych w aucie podczas ostatniej wizyty w warsztacie. No i sam samochód. Czy to aby na pewno europejski autentyk czy może, o zgrozo, chińska podróbka?
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Autor:
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas