Polonez po stłuczce, czyli pali i jeździ...
Polonez przez wiele ostatnich lat wywoływał na twarzach kierowców drwiące uśmieszki, ale trzeba przyznać, że polska wariacja na temat Fiata 125 miała sporo zalet.
Racja - auto nie było wzorem bezawaryjności, ale usterki wykluczające nas z dalszej jazdy zdarzały się bardzo rzadko, prawie zawsze udawało się wrócić do domu dysponując jedynie podstawowym zestawem narzędzi i kawałkiem drutu...
Zaletą auta, którą trudno przecenić, był też wysoki poziom bezpieczeństwa konstrukcji. Fakt - o poduszkach powietrznych czy systemie ABS nikt w FSO nawet nie marzył, ale solidnie przekalkulowana karoseria zapewniała lepszy poziom ochrony pasażerów, niż np. budowany w tych samych latach Volkswagen Golf II (pod warunkiem, że nie była mocno skorodowana).
Gdyby nie fakt, że w początku lat dziewięćdziesiątych samochód stał się powszechnie dostępny, przy polskich drogach stałoby dziś zdecydowanie więcej krzyży. Niektóre auta, jeszcze dziś dowodzą niezwykłej solidności polskiej konstrukcji...
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas