Potrafimy tylko krytykować
Przemierzając codziennie ulice mojego miasta, wielokrotnie zauważam nieżyczliwość niektórych kierowców w stosunku do pozostałych uczestników ruchu. (*)
Jednocześnie niewielu kierowców zdobywa się na to, by zwrócić uwagę komuś, kogo postawa pozostawia wiele do życzenia. Pół biedy, jeśli chodzi jedynie o nieuprzejmość na drodze. Problem pojawia się w sytuacjach naprawdę groźnych, kiedy jesteśmy świadkami wypadku bądź spotykamy na szosie pijanego kierowcę. "Bezpieczniej" jest udać, że się nic nie widzi i nie zareagować, ale czy taką postawę można nazwać obywatelską? No właśnie, jaki obraz naszego społeczeństwa rysuje się w obliczu sytuacji, które wymagają określonych zachowań? Czy w momencie zagrożenia potrafimy obudzić w sobie bohatera, czy chowamy głowę w piasek?
Głośno było o ostatnim wydarzeniu w Szczecinie. Dla przypomnienia - we wtorek, 11 maja doszło tam do wypadku. Pijany kierowca potrącił na pasach matkę z dwójką małych, dzieci po czym uciekł z miejsca zdarzenia. Dogonił go motocyklista i przekazał w ręce policji. Gazety i portale internetowe rozpisywały się o jego godnym naśladowania czynie, na forach rozgorzała dyskusja, wychwalająca obywatelską postawę motocyklisty. Zgadzam się - zachowanie mężczyzny powinno być wzorem do naśladowania i ja również jestem dumny, że mam takich rodaków. Jednak rozgłos, jaki zyskał ów człowiek, świadczy jednoznacznie o tym, że było to coś niespotykanego i wyjątkowego.
Postawa świadków wypadku bywa bardzo bierna, ogranicza się do zaspokajania własnej ciekawości. Nic mnie bardziej nie irytuje, jak zgromadzony wokół miejsca zdarzenia wianuszek gapiów. W najlepszym razie ktoś wezwie pogotowie, tylko nieliczni chcą i potrafią udzielić ofiarom czynnej pomocy.
Czy to cecha polskiego społeczeństwa? Narzekać potrafimy najlepiej na świecie. Słowa krytyki spływają z naszych ust z łatwością, jednak odnoszę wrażenie, że do niczego to nie prowadzi. Co z tego, że zwymyślamy "idiotę, który jedzie slalomem i nawet nie zwolni, kretyn!", jeśli nie sprawi to, że kierowca rzeczywiście się zatrzyma i poczeka aż wytrzeźwieje.
O ile przyjemniej podróżowałoby się po naszych drogach ze świadomością, że w razie niebezpieczeństwa możemy liczyć na pomoc. Jak zaszczepić w ludziach chęć jej niesienia? Jak sprawić, by byli mniej pasywni? Nagradzać dobro, czy karać zło? Pytań jest dużo, odpowiedzi znacznie mniej. Pamiętajmy o jednym: rozsądek przede wszystkim. Postarajmy się brać przykład z bohaterów i pomagajmy innym, przecież nigdy nie wiadomo, kiedy sami możemy potrzebować pomocy. Miejmy powody, by być z siebie dumnymi.
(*) - list do redakcji
Zobacz inne listy:
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Autor:
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas