Ruch wachadłowy...
Błędy są wpisane w naturę ludzką. Popełnia je każdy. Media są od tego by wytykać je innym, wy kochani czytelnicy, wytykacie je nam.
Z drugiej strony, gdyby wszystko zawsze było w najlepszym porządku i nikt nie zaliczałby wpadek codzienna egzystencja przebiegałaby w zdecydowanie bardziej pochmurnej atmosferze. Bo niby jak inaczej, niż tylko z dużą dozą uśmiechu traktować chociażby to, że renomowane gazety motoryzacyjne piszą o "benzynowych silnikach diesla", agencje prasowe podają informację, że "przewrócił się tir przewożący 300 krów" (chyba w postaci zamrożonych hamburgerów) a na trzypasmowej drodze w Warszawie widnieje znak ograniczający prędkość do 50 km/h... I właśnie z tymi znakami często bywają problemy. Możliwości popełnienia gafy jest sporo. Zawsze można przecież omyłkowo powiesić znak "do góry nogami", czy zamontować go w całkowitej sprzeczności z tym co nakazują inne, znajdujące się w jego sąsiedztwie. Można też narysować linię ciągłą przechodzącą przez wszystko, co aktualnie nawinęło się pod pędzel, lub napisać na jezdni słowo "stop" na milion różnych sposobów... Można też wymalować na znaku napis "ruch wachadłowy" - w końcu mamy w Polsce wolność słowa. I co ciekawe, wcale nie musi to być postrzegane jako błąd. Jak podało wczoraj "Metro" z badań przeprowadzonych przez socjologów w ubiegłym roku wynika, że aż 42 proc. Polaków nie rozumie niemal nic z tego, co czyta, a 35 proc. rozumie niewiele... Jako redakcja jesteśmy jednak głęboko przekonani, że nasi czytelnicy należą do tych pozostałych 23 %.
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Sprawdź: Noclegi w Warszawie na E-turysta.pl, Praca w Warszawie, Mieszkania od dewelopera w Warszawie - rynekpierwotny.pl
poboczem.pl
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas