Zanim szwedzkim dziennikarzom udało się położyć na dach pseudomercedesa klasy A, tylko nieliczni ludzie na świecie mieli pojęcia, o co tak właściwie chodzi w teście łosia.
Od tego czasu próba ta stała się standardowym testem, który przed otrzymaniem homologacji drogowej przejść muszą nowe samochody w Europie. Na czym on polega? Szwedzi, którzy mają problemy z wybiegającymi na drogę łosiami zaczęli sprawdzać, jak zachowuje się dane auto przy tzw. awaryjnym omijaniu przeszkody.
W polskich warunkach próbę tą nazwać można testem pijanego rowerzysty, albo podchmielonego właściciela żuka, który wyjeżdża z pola wprost pod koła naszego pojazdu. Jedyne, co możemy wtedy zrobić to starać się ominąć przeszkodę wyjeżdżając na przeciwny pas ruchu, po czym jak najszybciej wrócić na poprzednio zajmowany. O ile oczywiście pozwolą nam na to okoliczności, umiejętności i samochód...
Artykuł pochodzi z kategorii:
Naszym zdaniem
poboczem.pl
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas