Stare, obdrapane Volvo za 20 mln dolarów. To nie pomyłka
20 mln dolarów żąda za swoje leciwe Volvo V70 pewien Amerykanin z Nowego Yorku. Do auta dorzuca ciekawy "gratis" - nietypową tablicę rejestracyjną... Ściślej - chodzi o jedyną w historii indywidualną "blachę" z napisem... New York.
To nie żart. Stare Volvo szuka właśnie nowego właściciela, a obecny nie ukrywa, że zależy mu na jak najlepszej transakcji. Deklarowane 20 mln dolarów traktować trzeba raczej w kategorii "pobożnego życzenia", ale nie zdziwi nas, jeśli na umowie sprzedaży rzeczywiście pojawi się sześciocyfrowa kwota.
Właściciel pojazdu kusi potencjalnego nabywcę m.in. tym, że zobowiązał się pokryć koszty związane z transakcją, jak chociażby opłatę za przelew oraz wynagrodzenie prawnika, który dopilnować ma wszelkich formalności związanych z przeniesieniem praw do tablicy.
Nietypowa rejestracja znajduje się w rodzinie sprzedającego od lat siedemdziesiątych. Właśnie wówczas, począwszy od roku 1977, Stan Nowy Jork zaczął oferować konfigurowalne tablice rejestracyjne składające się z sześciu znaków. W roku 1978 wprowadzono nowe wzory zdolne pomieścić do ośmiu znaków. Obecny właściciel wspomina, że sam zasugerował ojcu kupno indywidualnej tablicy, zakładając że będzie to całkiem ciekawy gadżet. Wówczas nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że z czasem sama w sobie stanowić może dużą wartość kolekcjonerską.
Handel tablicami rejestracyjnymi to powszechne zjawisko w wielu krajach, m.in. w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Tam ceny wahają się zależności od kompilacji znaków. Najdroższe są rejestracje z jednym lub dwoma - ich za takie klienci płacą nawet do kilkudziesięciu milionów dirhamów.
W 2008 roku tablicę z nr 1 sprzedano za równowartość ponad 51 mln dirhamów czyli - uwaga - 14 mln dolarów. W 2016 roku motoryzacyjne media obiegła wiadomość o tym, że hinduski biznesmen, za tablicę rejestracyjną z nr 5, jaką upatrzył sobie dla swojego Rolls-Royce’a, zapłacił na aukcji 33 mln dirhamów, czyli 9 mln dolarów.
Organizowane przez władze aukcje numerów rejestracyjnych cieszą się w Emiratach ogromnym zainteresowaniem. Tablica traktowana jest nie tylko jako symbol statusu, ale też... właśnie inwestycja, którą można będzie spieniężyć w przyszłości. Warto dodać, że duża część z wylicytowanych kwot przeznaczana jest przez władze na cele charytatywne.
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas