Szycowi coś wypadło...
Każdemu może się zdarzyć wpadka. Jazda po Polsce to istne "rodeo drive", istnieje niestety duże prawdopodobieństwo, że coś pójdzie nie tak.
Ludzie są tylko ludźmi, zawsze możemy się zamyślić, zagapić, zapomnieć. Są jednak pewne wpadki, na które szanujący się człowiek i kierowca nie może sobie pozwolić. Jedną z nich jest np. jazda pod wpływem alkoholu.
Każdego dnia policja zatrzymuje po kilkunastu półgłówków na podwójnym gazie, wielu nie potrafi przyswoić sobie prostej wydawało by się logiki: albo piję, albo jadę. Niestety w Polsce wciąż istnieje swego rodzaju społeczne przyzwolenie na tego typu zachowania, każdego roku kosztuje ono życie dziesiątek osób.
Do niechlubnej listy prowadzących pod wpływem dołączył ostatnio Borys Szyc. Stołeczna policja zatrzymała do kontroli jego audi A5, gdy po kolacji w jednej z warszawskich restauracji aktor jechał na kolejną imprezę... Badanie alkomatem wykazało 0,7 promila. To przestępstwo.
Oczywiście młodość rządzi się swoimi prawami, zwłaszcza jeśli jest się do tego pięknym i bogatym. Niestety życie nie jest jedną wielką imprezą, a stwierdzenie, że głupota bywa śmiertelnie groźna nie jest tylko pustym sloganem.
Tego dnia aktor nie pojawił się na kolejnej imprezie, nie wrócił też do domu na kolację - coś mu wypadło... Szyca przewieziono na komendę, gdzie z miejsca stracił prawo jazdy. Za swoją wysokoprocentową głupotę grozi mu również do dwóch lat więzienia.
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas