Tuning za 20 dolarów
Każdy pokerzysta wie, że nie ma to jak dobry blef. Nie ważne jak jest naprawdę, ważne jak cię widzą. Z tego właśnie powodu w Polsce wciąż aktualne jest wiele mówiące przysłowie "postaw się, a zastaw się".
Widać to szczególnie w środowisku tuningowym. Po co wymieniać zawieszenie skoro za 6,90 kupić można zaciski do sprężyn, po inwestować w kierownicę Momo, skoro ta z supermarketu też wygląda szałowo? Co ciekawe trend taki utrzymuje się nie tylko w Polsce. Również w krajach bardziej "cywilizowanych" na internetowych aukcjach znaleźć można wynalazki, których jedynym zadaniem jest podszywanie się pod inne przeróbki.
Jedną z nich jest np. "turbo whistler". Urządzenie wtyka się biednemu autu w rurę wydechową, dzięki czemu samochód brzmieć ma tak, jakby wyposażony był w turbosprężarkę. Wprawdzie efekt przypomina raczej pojękiwania schorowanego astmatyka, ale ogłupione alkoholem dyskotekowe panienki mogą się nabrać. Jeśli tak, z punktu widzenia tryskającego hormonami nastolatka, inwestycja 20 dolarów może się nawet okazać opłacalna...
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas