Zakopianka. Odważyli się przytrzeć nosa chciwym góralom?
Wiadomość, że resort transportu, zniechęcony protestami przeciwko planom modernizacji zakopianki między Nowym Targiem a Zakopanem, zastanawia się nad pozbawieniem tego odcinka statusu drogi krajowej, co praktycznie przekreśla szanse na jego przebudowę, podzieliła internautów.
Rozumowanie jest takie: odcięta od centralnej kasy zakopianka będzie coraz bardziej marnieć, więc ludzie zaczną masowo rezygnować z samochodowych wyjazdów pod Tatry, a pazerni mieszkańcy Podhala przestaną zarabiać ukochane dutki i... dobrze im tak, dostaną za swoje. Otóż niekoniecznie.
Przy okazji każdego długiego weekendu czy świąt reporterzy telewizyjni wypytują kierowców, przyjeżdżających z głębi kraju pod Tatry, o wrażenia z tej podróży. I za każdym razem słyszą, że to koszmar, że wielogodzinne korki, że już nigdy więcej... Nadchodzą kolejne ferie, wakacje, kilka dni wolnego i znów do Zakopanego suną tysiące aut. Bite są coraz to nowe rekordy frekwencji w najpopularniejszym w Polsce górskim kurorcie.
Ci, którzy protestują przeciwko modernizacji zakopianki na jej końcowym odcinku, nie są głupcami. Szybko zorientowali się, że nie ma jakiegokolwiek związku między przepustowością tej drogi a liczbą gości odwiedzających Podhale, a zatem i dochodami właścicieli kwater, wyciągów narciarskich, restauracji itp.
Po co zatem mieliby rezygnować z części niezbędnych do poszerzenia zakopianki swoich pól i działek, godzić się na utrudnienia w dostępie do położonej po drugiej stronie drogi ojcowizny? Obstrukcyjna postawa wobec inwestycyjnych planów GDDKiA nie jest zatem przejawem ślepego uporu, lecz jak najbardziej racjonalnego myślenia. Zresztą, ale tak z ręką na sercu - kto z krytyków górali postawiony na ich miejscu przyklasnąłby z entuzjazmem budowie za swoimi oknami trasy szybkiego ruchu? Niczego w ten sposób nie zyskując, a sporo tracąc...
Trudno też uwierzyć w skuteczność pozytywistycznej pracy u podstaw, czyli przekonywaniu organizatorów i uczestników protestów, że bezpieczeństwo i wygoda zmotoryzowanych rodaków, wymaga poświęceń ze strony jednostek, rezygnacji z egoizmi u partykularyzmu w imię dobra szerzej pojmowanej wspólnoty. Przecież skoro władze Zakopanego nijak nie mogą poradzić sobie z plagą samowoli budowlanych i zalewem paskudnych przydrożnych reklam ("na swoim stawiam, więc co wam do tego..."), zatem tym bardziej w przypadku tak drażliwej sprawy, jak przebudowa zakopianki, taktyka żmudnych negocjacji jest z góry skazana na porażkę.
Może zatem, jak radzą niektórzy, całkowicie zamknąć ruch na drodze między Szaflarami a Zakopanem, wpuszczając na nią jedynie mieszkańców, a dla wszystkich pozostałych wybudować gigantyczne parkingi w Nowym Targu? Niech do celu jeżdżą pociągami albo korzystają z drogowego transportu zbiorowego. Według pomysłodawców takie rozwiązanie zniechęci część osób do przyjazdu w góry, a sama jego wizja skruszy opór górali, przestraszonych perspektywą spadku zysków.Można jednak wyobrazić sobie inny scenariusz: po wybudowaniu parkingów tysiące osób załatwiają sobie specjalne przepustki (przecież na tej trasie podróżują nie tylko turyści!) i jeżdżą do Zakopanego tak jak dzisiaj a cała nieuprzywilejowana reszta przesiada się do busów podstawianych, oczywiście za opłatą, przez przedsiębiorczych mieszkańców Podhala. Znajdą oni sobie w ten sposób dodatkowe źródło dochodu i antymodernizacyjnej postawy nie zmienią.
Co zatem można zrobić? Cóż, trzeba zapytać protestujących, na ile oceniają swoje straty wynikające z przebudowy zakopianki. A potem zacisnąć zęby i wypłacić wynegocjowane kwoty, nawet jeśli okażą się mocno wygórowane. Choć oczywiście nie da się wykluczyć, że i wtedy znajdą się tacy, którzy za żadne skarby, dla świętej zasady, nie zrezygnują ze swojego oporu.
Nawiasem mówiąc trudno oprzeć się wrażeniu, że obecna sytuacja jest bardzo wygodna dla urzędników odpowiedzialnych za budowę dróg. Cóż bowiem stoi na przeszkodzie, by zmodernizować zakopiankę przynajmniej do Nowego Targu? Wówczas nawet trudy przejazdu jej ostatnim odcinkiem, pozostawionym takim, jaki jest, byłoby łatwiej przetrwać...
TUTAJ PRZECZYTASZ O TYM, ŻE RZĄD MA DOŚĆ ZAKOPIANKI I UPARTYCH GÓRALI I UMYWA RĘCE
Artykuł pochodzi z kategorii: Naszym zdaniem
Reklama
Reklama
Masz ciekawy temat? Coś Cię drażni? Chcesz coś zmienić?
Napisz do nas