Deja vu - z francuskiego: "już widziane". "Odczucie, że dana sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, już nam się kiedyś przydarzyła. To zjawisko dotyczyć też może miejsca, które wydaje nam się znajome, a w którym się znajdujemy pierwszy raz w życiu." Zdarza się jednak, że to, co bierzemy za deja vu, w rzeczywistości nie ma nic wspólnego z owym do dzisiaj niewyjaśnionym przez naukę zjawiskiem. W rzeczywistości przeżywamy bowiem ponownie coś, czego już kiedyś doświadczyliśmy, lecz co być może umknęło z naszej pamięci. Przykład? Proszę bardzo...
Media donoszą, że Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad zmianami w przepisach ruchu drogowego, które sprawią, iż w miejscach przewężenia dróg obowiązkowa będzie jazda na tzw. suwak.
Ba, podobno gotowy jest już projekt stosownego znaku nakazu, dotyczącego tej reguły. Zaraz... zaraz... Sięgnęliśmy do redakcyjnego archiwum i wyszperaliśmy tekst z 2016 r.
A zatem nie mamy do czynienia z żadnym deja vu, to naprawdę już przerabialiśmy! I do finału daleko, gdyż resort infrastruktury zapowiada, że projekt odpowiednich zmian w prawie ma trafić do Rządowego Centrum Legislacji "jeszcze w tym roku". Takie sformułowanie wieszczy kolejne opóźnienia.
Zalety "suwaka" są lansowane zresztą od bardzo dawna. W wywiadzie, opublikowanym przed prawie 10 laty, pewien instruktor nauki jazdy tak tłumaczył zasady wspomnianej metody poruszania się na zwężających się drogach: "Włączamy kierunkowskaz i lekko ustawiamy się pod kątem. Potem nawiązujemy kontakt wzrokowy z kierowcą, pokazujemy palcem na siebie, potem na miejsce, w które chcemy wjechać, na końcu obowiązkowy uśmiech. Zawsze działa."
Otóż nie działa, a na pewno nie zawsze. Zamiast uśmiechu są złe miny i nieprzyjazne gesty, odwracanie wzroku, że niby nic nie widzę, nie wiem o co chodzi, zamyślony jestem. Czasem następuje kontakt werbalny, dowiadujemy się wtedy, że jesteśmy skończonymi chamami i cwaniakami, bezczelnie wpychamy się w kolejkę aut, zamiast jak wszyscy porządni ludzie ustawić się na jej końcu.
Tryby urzędniczej machiny obracają się powoli. Ale czy faktycznie jest do czego się spieszyć? W przywołanym wyżej tekście udowodniliśmy matematycznie, czarno na białym, że wbrew powszechnej opinii jazda na suwak nie rozładowuje korków. Skraca je, owszem, lecz tylko w sensie geometrycznym, przez lepsze wykorzystanie całej powierzchni drogi. Czas przejazdu pozostaje taki sam i to tylko pod warunkiem idealnej synchronizacji ruchu obu kolumn pojazdów. Gdy tylko jeden z "ząbków" się zatnie, odmówi współpracy z innymi - wszystko się zacina. Zupełnie jak w zamku błyskawicznym.
Podejście do perspektywy jazdy na suwak jest natomiast świetnym testem psychologicznym, sprawdzającym temperament kierowców i ich ogólne nastawienie do życia.
Już zawczasu, daleko przed przewężeniem drogi, zjeżdżasz na właściwy pas ruchu? Jesteś prawdopodobnie człowiekiem spokojnym, zrównoważonym, unikającym konfliktów międzyludzkich i wszelkich sytuacji stresowych. Kochasz porządek. Nie lubisz niespodzianek. Unikasz rywalizacji. Opowiadasz się zazwyczaj po stronie większości, także tej milczącej.
Dojeżdżasz do samego końca zanikającego pasa ruchu, by dopiero tam przejść na ten drożny, którym pojedziesz dalej? Jesteś bywały w świecie. Otwarty i odważny. Śmiało egzekwujesz przysługujące ci prawa. Nie boisz się wyzwań, ryzyka i problemów. Jednocześnie nie zawsze potrafisz w pełni przewidzieć konsekwencje swojego postępowania, co może prowadzić do nieoczekiwanych, nieprzyjemnych zdarzeń.
Do której grupy kierowców wy się zaliczacie?
Artykuł pochodzi z serwisu poboczem.pl - Copyright © 1999-2021 INTERIA.PL Sp. z o.o.